Wczoraj na obiad gościło u nas sushi. Miałyśmy okazję nieco poeksperymentować i sprawić sobie trochę przyjemności, ponieważ do wykorzystania czekał na nas voucher wygrany w konkursie na najciekawszy opis SushiParty.
Łodzianie pewnie zdążyli już zaznajomić się z nową formą cateringu w mieście. Dla osób z poza Łodzi dodam, że Sushi Kushi to firma proponująca specjały kuchni japońskiej na dowóz.
Ale może zacznijmy od kwestii finansowej. Jasnym jest, że kuchnia japońska nigdy nie będzie w Polsce tak tania jak rodzime pierogi czy zapiekanka w budce przy Centralu. Nasza przyjemność kosztowała (z dowozem) 45zł, bo drugie tyle pokryła wygrana (50zł) = 95zł za całość. Oczywiście studenckie kieszenie taki wydatek przeżyłyby mocniej, ale ceny (jak za sushi) klasyfikują się na dobrym poziomie.
O jakości przywiezionego nam zestawu niestety nie można wypowiedzieć się już tak pozytywnie. Tutaj pojawiały się poważne niedociągnięcia. Ryż, który w sushi nie powinien być dominujący przez nieumiejętnie zrobioną zaprawę był wyraźnie za słodki. Firma w swoim menu proponuje klientom rolki sushi smażone w tempurze. Pomysł całkiem ciekawy, szczególnie, że obcokrajowcy lubią nieco bardziej wyraziste smaki. Jednak jego realizacja zawiodła nasze oczekiwania. Ciasto było mocno przesiąknięte tłuszczem (niewiadomego pochodzenia), sam smak „panierki” mączny, a konsystencja gumiasta. Całość powinna nosić raczej nazwę „Wszystkie przysmaki z dna frytownicy”, a nie Futomaki Fashion Ten. Klasyczne Hosomaki kucharz Sushi Kushi serwuje w wersji dla lalek tzw. „rozmiar dziecięcy”. Do plusów na pewno można zaliczyć świeżość składników i ich jakość (np. wyjątkowo dobre surimi). Tuńczyk, z Uramaki Toro Gold, posiadał bardzo przyjemny zapach.
Jako ciekawostkę zamówiłyśmy jeszcze Strawberry Roll – które według tego co napisane jest na stronie przedstawia się jako „Rolka ze świeżymi truskawkami i cynamonem owiniętymi słodkim ryżem i sojowym nori, polanymi słodką śmietanką”. Sojowe nori to nic innego papier ryżowy. Ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu kucharz na pięć kawałków zużył tylko JEDNĄ truskawkę, kładąc po plasterku (grubości żyletki) na każde zawiniątko. Całość smakowała jak ryż z owocami u babci. Dobre, ale czy powinno znaleźć się w takim menu? Och, jeszcze sosy, a jakże inaczej! Czy to plus czy nie, możemy się sprzeczać - sos sojowy był niedobry za to sos unagi (którego żadna z nas nie miała wcześniej okazji próbować) był zaskakujący. Unagi jest sosem o dość gęstej konsystencji i słodkawym posmaku ale z wyczuwalną nutą sosu sojowego. Może dlatego przypadł nam do gustu, nie dominował całości swoim mocno słonym smakiem (to pisałam ja - Hunter :)); podkreślał smak rolki i był ciekawą odmianą. Pasta wasabi o zdecydowanie średniej mocy, ponieważ Hunter była w stanie wziąć ją sobie na cały opuszek palca i zjeść samą bez buchania żywym ogniem przez uszy.
Zgodnie stwierdziłyśmy, że bez vouchera byłybyśmy ogromnie zawiedzione i złe jakością zamówienia. Nie planujemy fundować sobie kolejnych atrakcji w Sushi Kushi. Czy ktoś z Was ma doświadczenia z tą firmą? Jak ją oceniacie? Może to my miałyśmy niefart trafić na zły dzień w Sushi Kushi? :)