10 stycznia 2013

Na polowaniu poza domem: wycieczka do Indii!

W życiu nie zgadniecie gdzie wczoraj byłyśmy z Hunter ;) udało nam się w środowe popołudnie polecieć prosto do Indii! Nasze Indie mieszczą się przy ul. Piotrkowskiej 88. Z zewnątrz wyglądają bardzo niepozornie. Za to przeżycia smakowe były warte grzechu obżarstwa, jaki popełniłyśmy.

W związku z tym, że opinie na temat lokalu, na które można natknąć się w Internecie są zarówno bardzo pozytywne jak i bardzo negatywne chcemy opowiedzieć się głośno po jednej ze stron :) Przed wizytą w IstanbulTajmahal miałyśmy okazję bywać w Ganeshu. Można powiedzieć, że jest to konkurencyjna pod względem tematycznym sieć restauracji indyjskich. Nasze wspomnienia z tamtych wizyt były… ostre (dosłownie!), ale zaliczałyśmy je do udanych. Dzisiaj jednak zgodnie stwierdziłyśmy, że kuchnia IstanbulTajmahal bardziej nas przekonuje

Widząc jak obszerne jest menu byłyśmy u progu ogromnego dylematu – co wybrać?! Zdecydowałyśmy się na dania tylko z pierwszej części menu czyli kuchni indyjskiej (restauracja oferuje kartę dań, która jest podzielona na indyjską i turecką). Ogromny wybór wegetariańskich potraw sprawia, że w starciu IstanbulTajmahal vs. Ganesh miażdżąca przewaga należy do pierwszego uczestnika. Indie to przecież miejsce, które słynie ze swoich nieograniczonych wegetariańskich możliwości – chyba najwyższy czas by Polacy zmienili swoje nastawienie i przekonali się, że można zjeść obiad, który jest sycący i pyszny, a nie ma w nim mięsa :) 

Na początek: Dla Veggy – methi paneer czyli grillowany ser paneer z kozieradką. Dla Hunter zaś por pia che czyli warzywne sajgonki z dodatkiem makaronu ryżowego i thai ban vermicelli sea food salad (tajska sałatka z owoców morza i makaronu ryżowego). Od razu powiem, że chociaż nigdy nie miałam okazji próbować sera paneer, takiego jaki na co dzień je się w Indiach, to ten w porównaniu z innymi jedzonymi w Polsce był zdecydowanie najlepszy


Niesamowity zielony kolor wyglądał bardzo egzotycznie, tak samo jak ciekawa forma podania. Kulinarny wstęp Hunter był nieco bardziej azjatycki, ale równie udany. Sałatka lekka i świeża, a sajgonki ciut inne od tych tradycyjnych – indyjska wariacja na temat papieru ryżowego :) 





Danie główne:  Warzywny manchurian – rodzaj pulpecików w sosie sojowym z chili, imbirem, czosnkiem i kolendrą. Do tego czosnkowy naan (tradycyjny rodzaj pieczywa). Nie sądziłam, że da się zrobić takie pulpety warzywne! Po powrocie do domu szukałam na YouTube jak przygotowuje się ten specjał. Chociaż smażone są na głębokim tłuszczu (jeśli dobrze sprawdziłam:) nie są chrupiące! Tworzą gładkie, miękkie kuleczki, które w środku mają aksamitny farsz. 



Hunter zamówiła bhinidi do piazza czyli okrę w sosie cebulowo-pomidorowym. Było to nasze pierwsze zetknięcie z tą rośliną. Okra nie należy do popularnych w Polsce produktów, za to w programach kulinarnych jest częstym gościem. Hunter smak okry w tym wydaniu przypadł do gustu. Uwaga! Danie dobrze sycące! :) 


Trzeba przyznać, że pora naszych odwiedzin była dość wczesna (mało „obiadowa”), jednak wśród gości ciężko było dostrzec Polaków. A szkoda! Łodzianie, otwieramy Wam oczy! Jednogłośnie oceniamy kuchnię restauracji jako wartą spróbowania. 

Masala chai - herbata podawana w tradycyjny sposób
Kolejna nasza wizyta na pewno nastawiona będzie na turecką cześć menu, chociaż ta w większej części proponuje dania mięsne. Niewątpliwie dla wielu z Was będzie to dużym plusem. Dziękujemy za miłą obsługę i możliwość poznania kucharza, który gotował dla nas tego dnia :) 

8 komentarzy:

  1. Bardzo lubię recenzje restauracji i wasze przypadły mi do gustu. Szkoda, że nie macie FB to bym polubił ;) Tak dalej, poznawajmy fajne miejsca w Łodzi. Pozdrawiam Mati

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło nam to słyszeć. Na facebooku być wypada dlatego teraz i my jesteśmy - http://www.facebook.com/VeggyAndHunter?fref=ts :)

      Usuń
  2. o kurczę, w Ganeshu byłam, ale do Tadjmahal chętnie też się wybiorę po Waszej recenzji. Uwielbiam ostrą kuchnię hinduską, spróbuję wszystkich wege rzeczy (ostatnio baaardzo ograniczyłam mięsne produkty) bo wszystkie wydają mi się mega apetyczne i z opisu i ze zdjęć. Dziękuję za tę recenzję, bo nie wiem czy bez niej bym się wybrała.
    Ja z kolei polecam Hot spoon w Manufakturze - ostra kuchnia, ale bardzo smaczna i aromatyczna - mają rozsądny wybór wege posiłków (ja jadłam tofu w żółtym curry - pyszota).
    Pozdrawiam
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękujemy. To, że sercem restauracji jest kuchnia i jedzenie to jednak najprawdziwsza prawda. Opinie w necie i wygląd fasady budynku - cóż, nie na wszystko mamy wpływ, chociaż zdajemy sobie sprawę, że nam nie pomagają;) Ale dzięki takim ludziom jak Wy i inni, którzy szukają nowości i dzielą się swoimi doświadczeniami, mamy nadzieję na stworzenie miejsca, do którego chce się przychodzić. I jeszcze jedna uwaga dla tych, którzy boja się próbować indyjskich potraw z powodu ich rzekomej ostrości. Otóż...obok dań rzeczywiście pikantnych (które mimo wszystko można złagodzić), istnieją delikatne i łagodne. Wbrew powszechnej opinii nie wszyscy Hindusi lubią ostrą kuchnie;)
    P.S. Ser paneer i jogurt (a co za tym idzie Mango lassi:) ) robiony jest na miejscu z mleka "prosto od krowy". Może w tym tkwi sekret smaku.
    Pozdrawiam. Marta

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię kuchnię indyjską, we Wrocławiu polecam Spice India na Wita Stwosza. A jak będę w Łodzi, z pewnością odwiedzę ul. Piotrkowska 88 :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam kuchnię indyjską, zazdroszczę dobrej knajpki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. aż żałuję, że nie mieszkam w Łodzi - tak fajnie się Was czyta :) dzięki za komentarz u mnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nooo to musiałyście się pewnie wykosztować trochę co nie?xD Wszystkie dania wyglądają cudownie ^^ Mi przypadły najbardziej te pikantne z ostrą papryczką <3 (jako, że jestem fanką wszystkiego co ostre =D) W sumie mieszkam niedaleko Łodzi... może kiedyś odwiedzę restaurację o której wspominacie =D

    OdpowiedzUsuń

Smacznego!